Robiłam go dziesiątki razy. Zawsze sprawdzał się doskonale. Bardzo przypomina w smaku pasztet z dziczyzny. Dochodziło nawet do tego, że przed świętami piekłam kilka i rozdawałam przyjaciołom jako prezent pod choinkę. Zachwytom nie było końca. Przepis, jak większość moich dań, pochodzi z miesięcznika "Ty i Ja".
Składniki
1/2 kg wieprzowiny bez kości (np. łopatka)
35 dkg boczku surowego
1/2 kg wątróbki cielęcej, wieprzowej lub drobiowej (dobra jest indycza lub kurza)
2- 3 łyżki smalcu
2 duże cebule
12 ziarenek jałowca
6 ziarenek pieprzu
5 suszonych grzybków
malutki listek laurowy
1/3 bułki paryskiej (barowej)
spory kieliszek deserowego wina (Madera, Sherry)
3 żółtka
1 - 2 kieliszki koniaku
kilka lub kilkanaście cieniutkich plasterków słoniny do wyłożenia formy
sól
W dużym rondlu na smalcu dusimy mięso, boczek i wątróbkę z dodatkiem obranych cebul, ziarenek jałowca i pieprzu, grzybków i listka laurowego. W czasie duszenia dolewamy po parę łyżek gorącej wody, żeby mięso i cebula nie przypaliły się. Po 30 minutach duszenia wyjmujemy wątróbkę, a mięso i boczek dusimy dalej do miękkości. Bułkę obieramy cieniutko ze skórki, kroimy w plastry i suto skrapiamy winem. Mięso, wątróbkę, boczek wraz z cebulą, grzybkami i całym sosem ( z przyprawami) powstałym w czasie duszenia oraz nasyconą winem bułką przepuszczamy trzy razy przez maszynkę do mięsa. Dodajemy żółtka, koniak, soli do smaku i dokładnie mieszamy. Dno formy wykładamy cieniutkimi plasterkami słoninki, nakładamy masę pasztetową i pieczemy w średnio gorącym (180 st. grzałki góra-dół) piekarniku przez godzinę. Kto nie chce mieć przyrumienionego pasztetu może formę czy też rondel nakryć pokrywką lub folią aluminiową. Ja wolę wersję przyrumienioną. Tym, którzy nie lubią smaku wątróbki, przyrzekam, że w tym pasztecie w ogóle jej nie czuć. Pasztet smakuje jak z dziczyzny. W chłodnym miejscu można przechowywać go tydzień, a w lodówce znacznie dłużej. Można podawać go z różnymi sosami z tatarskim na czele.
Składniki
1/2 kg wieprzowiny bez kości (np. łopatka)
35 dkg boczku surowego
1/2 kg wątróbki cielęcej, wieprzowej lub drobiowej (dobra jest indycza lub kurza)
2- 3 łyżki smalcu
2 duże cebule
12 ziarenek jałowca
6 ziarenek pieprzu
5 suszonych grzybków
malutki listek laurowy
1/3 bułki paryskiej (barowej)
spory kieliszek deserowego wina (Madera, Sherry)
3 żółtka
1 - 2 kieliszki koniaku
kilka lub kilkanaście cieniutkich plasterków słoniny do wyłożenia formy
sól
W dużym rondlu na smalcu dusimy mięso, boczek i wątróbkę z dodatkiem obranych cebul, ziarenek jałowca i pieprzu, grzybków i listka laurowego. W czasie duszenia dolewamy po parę łyżek gorącej wody, żeby mięso i cebula nie przypaliły się. Po 30 minutach duszenia wyjmujemy wątróbkę, a mięso i boczek dusimy dalej do miękkości. Bułkę obieramy cieniutko ze skórki, kroimy w plastry i suto skrapiamy winem. Mięso, wątróbkę, boczek wraz z cebulą, grzybkami i całym sosem ( z przyprawami) powstałym w czasie duszenia oraz nasyconą winem bułką przepuszczamy trzy razy przez maszynkę do mięsa. Dodajemy żółtka, koniak, soli do smaku i dokładnie mieszamy. Dno formy wykładamy cieniutkimi plasterkami słoninki, nakładamy masę pasztetową i pieczemy w średnio gorącym (180 st. grzałki góra-dół) piekarniku przez godzinę. Kto nie chce mieć przyrumienionego pasztetu może formę czy też rondel nakryć pokrywką lub folią aluminiową. Ja wolę wersję przyrumienioną. Tym, którzy nie lubią smaku wątróbki, przyrzekam, że w tym pasztecie w ogóle jej nie czuć. Pasztet smakuje jak z dziczyzny. W chłodnym miejscu można przechowywać go tydzień, a w lodówce znacznie dłużej. Można podawać go z różnymi sosami z tatarskim na czele.
Ostatnią edycję dokonał moderator: